„Praca w czasach zarazy”

dr Maciej Jesiołowski

A.M. Jesiołowscy-Finanse sp. z o.o.

To co poniżej to taki szkic powierzchownej analizy psychologii ekonomii (nie na odwrót!), a właściwie precyzyjniej: psychiki ekonomii. Robiłem go dla siebie, by zrozumieć różnice między kryzysami i spróbować wyciągnąć wnioski praktyczne, i … raczej optymistyczne (z nutką goryczy pod koniec). Nie jest to w żadnym razie analiza stricte naukowa. Nie ma literatury do przeanalizowania, ani danych. Pojawią się najprędzej za rok. I wtedy poniższe osądzicie obiektywnie. Dziś jedynie możecie dokonać wyboru i uwierzyć lub nie… Sugeruję jednak by zastosować wniosek praktyczny (na końcu – w ramce), nad którym może każdy z nas pracować usilnie, chociażby po to, by z dobrą motywacją działać!

  • Poprzednie kryzysy ekonomiczne polegały na wyhodowaniu, przez chciwców i głupców, lokalnych ekstremów:
    • bańki argentyńskiej,
    • bańki w finansowaniu ryzykownych zabezpieczeń inwestycji w nieruchomości
    • bańki greckiej
    • itd.

Bańki wciągnęły pieniądze i… nie dały należnych zwrotów, część ludzi straciła kasę i majątki. Nastąpiło przerwanie więzi finansowych między instytucjami i ludźmi. Pojawił się kryzys zaufania w intersubiektywnej rzeczywistości (podlegającej głównie prawom rządzącym ludzkimi psychikami – umysłami działającymi pod presją emocji i pragnień), a w efekcie powstrzymywanie się od transakcji – stopniowe, rozlewające się jak fala, zmniejszanie ich liczby w kolejnych okresach czasu. Przy czym im więcej więzi finansowych pomiędzy różnymi gospodarkami tym mocniej fala kryzysu się rozprzestrzeniała, a im słabsze powiązania finansowe – tym poszczególne gospodarki narodowe były bezpieczniejsze.

  • Kryzys zarazy jest pierwszy raz – globalny, tzn. występuje prawie naraz wszędzie, dotyka lub dotknie wszystkie społeczności (narody, kultury) na świecie i … nie przebiega w intersubiektywnej przestrzeni rynków finansowych, a w gospodarce realnej (w rzeczywistości obiektywnej, podlegającej, hm…  prawom przyrody, fizyki, chemii)– produkującej i wytwarzającej dobra i usługi. Sfera finansów szaleje wtórnie, w reakcji na przewidywania kłopotów w gospodarce realnej… W efekcie:
    • Więzi gospodarcze producentów z producentami (dóbr i usług) czasowo są pozrywane,
    • Więzi gospodarcze konsumentów z producentami (dóbr i usług) też czasowo zamierają,
    • Podobnie więzi pracowników z pracodawcami – też się ograniczają i zamrażają.
    • Oraz więzi podatników z państwami, hm… też…

Czyli:

  • Przepływy finansowe w ekonomikach narodowych i globalnej, między wszystkimi uczestnikami gospodarki realnej i jej finansowej nadbudowy (realu obiektywnego i intersubiektywnego)  też się wypłycają. Susza następuje, tyle że to wysychanie źródełka kasy pokazuje co jest pierwotne a co wtórne: pierwotna jest gospodarka realna i transakcje między ludźmi (transakcje kupna – sprzedaży produktów i usług) a cała finansowa nadbudowa – wtórna, choć jak widać z poprzednich kryzysów, potrafi dać popalić.
  • Różnice między kryzysami finansowymi a realnymi wychodzą tu następujące:
    • Lokalne ekstrema przegrzania finansowego w ściśle określonych gospodarkach i branżach rozlewające się zależnie od powiązań, głównie finansowych po całym świecie

VERSUS:

globalna pandemia zamrażająca realną gospodarkę producentów i konsumentów następująca nagle wszędzie, i w efekcie wywołująca też reakcje na rynkach finansowych – dziwne reakcje zdezorientowania na razie. Każdy z posiadaczy dóbr finansowych, raczej oczekuje odkorkowania się gospodarki realnej, trochę usiłuje kupić co potaniało, trochę wyprzedaje bo boi się, że będzie gorzej… ale za chwilę sobie uświadomi, że wszystko wróci do normy po zarazie, a jeśli będzie całkiem źle (vide dinozaury i ich historia) to cała zabawa na rynku finansowym już NIE MA SENSU, więc lepiej się wyprzedać, porobić zakupy w realu i czmychnąć na własną wyspę…

  • Lokalne pęknięcia baniek finansowych skutkowały utratą zaufania w świecie finansów – generalnie wywoływały kryzys zaufania i długo mijało zanim odzyskiwano i odtwarzano stare, budowano nowe więzi finansowe

VERSUS:

globalna zaraza obiektywna, niezależna od woli kogokolwiek (chyba? – vide teorie spiskowe o broni biologicznej) – daje wszystkim uczestnikom luksus usprawiedliwienia kryzysu, wręcz wzmaga współdziałanie i solidarność między ludzką – w sensie: nikt nikogo nie oszukuje, bo wszyscy zależą prawie tak samo od aktywności wirusa (z grubsza, bo wiadomo, że chciwcy wykorzystują sytuację).

  • Więc, gdy korona wi(a)rusowi spadnie z głowy – to, jestem o tym przekonany, wszyscy ruszymy po konsumpcję z wielką ulgą i radością, bez braku zaufania jeden do drugiego, co najwyżej z ostrożnością higieniczną… przystąpimy do konsumowania i produkowania – będzie to reakcja natychmiastowa, bo utęskniona i wyzwolona od niepokojów, pod presją których teraz żyjemy.
  • Wnioski praktyczne?
    • Pogodzić się z czasowym zmrażaniem się gospodarki,
    • Powstrzymywać zrywanie więzi między producentami, konsumentami, pracodawcami i pracownikami, co w praktyce oznacza możliwe utrzymanie między nimi nawet spłycanych, ale trwających przepływów finansowych i niezbędnych usługowo-produktowych – jak się da. Czemu? Bo powstrzymamy kryzys zaufania (ograniczymy go w każdym razie). Bo energicznie wystartujemy jak zaraza minie.
  • Marzenie: by znaleźli się odważni szefowie szefów gospodarek narodowych (i ponad narodowych), którzy staną się, na czas zarazy, głównymi klientami firemek, firm i korporacji proponując im zakup usługi pt. utrzymanie więzi z pracownikami (czyli konsumentami), poddostawcami i klientami. Za jaką cenę? No np. za 100% spadku średniomiesięcznej sprzedaży z ostatniego półrocza, no dobra, może przesadziłem, bo wszyscy pozostając w domu mniej pracujemy i mniej konsumujemy, ale 50% spadku nie byłoby do pogardzenia, w każdym razie do poziomu kosztów osobowych powiększonych o należne podatki. Podatków bym nie ruszał – by utrzymać więzi podatników z państwem. No bo z czegoś ten bałagan trzeba refinansować…

Ale to … marzenie ? Taki ideowy model … A może jakiś odważny się znajdzie, chociażby policzy ile kasy to wymaga, i jakie obligacje do narodu i świata trzeba puścić, by to sfinansować… no i może na coś to złoto by się przydało co je w NBP mamy…

Na razie mamy kłopot z zakupem dostatecznej ilości testów co nam pięknie limituje statystykę zachorowań i polepsza humor. A bracia Czesi, biznesowymi kanałami, po cichu sprowadzili maseczki z Chin dla KAŻDEGO obywatela. Ech…

Starajmy się więc sami za wszelką cenę i jak się da, dbając o siebie (HIGIENA w czasach zarazy!!!) i siebie nawzajem (nie tylko HIGIENA !!!!) utrzymywać w dobrostanie więzi, o których wyżej, bo jak się to dziadostwo skończy – to ODREAGUJEMY jak z procy wystrzeleni.

Powiązany z Wami na różne sposoby szef najniższego szczebla …