Praca w czasach zarazy – 4

dr Maciej Jesiołowski

A.M. Jesiołowscy-Finanse sp. z o.o.

Czy wrócimy za pięć lat z tarczą czy na tarczy (finansowej) – to się jeszcze okaże…

No i doczekaliśmy się tarcz antykryzysowych i finansowych ! Prawie takich, jakie są potrzebne. Przynajmniej w idei, w zamyśle – bardzo kierunkowo słusznych. Order się za to należy ideo-, pomysłodawcom ze szczytów władzy. Ani nie kpię ani nie żartuję.

Ale (bez „ale” się nie da) pomysły spłynęły na szczeble wykonawcze do dyrektorów, kierowników, zastępców, by trafić w końcu na biurka referentów. No i zaczęło się uszczegóławianie zapisów, regulaminów, procesów, podręczników, paragrafów i punktów. A że władza na szczeblach najbardziej wykonawczych odpowiada przed władzą bardziej pomysłodawczą, choć surowo oceniającą – to trzeba było osadzić wszelkie pomysły w istniejącym porządku prawnym. By mieć ewentualnie argumenty, czemu coś zrobiło się tak a nie inaczej – usprawiedliwiające rozwiązania ściśle techniczne w oczach zwierzchności.

Przepraszam za sformułowanie „porządek prawny”. Rzeczywiście jest ono trochę nieadekwatne. Lepiej nazwać to „nieporządkiem prawnym”. Można też użyć sformułowania: „stan prawny”, ale maleńkim drukiem proponuję sobie zapamiętać, że „stan” tutaj oznacza zbiór stanów kwantowych, z których okaże się słuszny ten, wskazany przez kontrolera z UKS w ciągu najbliższych pięciu lat.

Nie, nie – nie wciąga mnie teoretyzowanie! To praktyka. Np. definicja MŚP! Albo Mikroprzedsiębiorstwa. Równolegle w tym samym dokumencie na stronach Polskiego Funduszu Rozwoju, jest kilka definicji w użyciu: ta, która była w zamyśle (a w której nie oglądamy się na powiązania i udziałowców MŚP), ta którą się koryguje o rozwiązania przyjmowane przez ZUS (kto według ZUS jest pracownikiem a kto nie) i wreszcie definicja Komisji Europejskiej (która obejmuje wszystko…). Na początek najbardziej obowiązywała pierwsza, z upływem czasu zaczynała obowiązywać druga, by w końcu rączki i rozumy referentów doszły powoli do trzeciej. I to wszystko – w trakcie przyjmowania wniosków o subwencje. Trzy stany obowiązujące w zależności od miejsca, gdzie się zerknie. A który bardziej obowiązuje okaże się na końcu, jak w grach losowych (hazardowych?).

Podobnie ma się z pojęciem obrotów czy sprzedaży, którego dość ścisłe definicje są w ustawie o rachunkowości, ale niezgodne z oczekiwaniami VAT’ożerców z US. By nie stracić kontroli nad podatnikami przyjęto wreszcie jednoznacznie, dławiąc się definicjami, że chodzi o to co nam wychodzi z co miesięcznie eksportowanych do US plików JPK. Czyli w praktyce chodzi o wpływy, a nie o przychody, sprzedaż czy obroty.

I… co robić? Proponuję zastosować ściśle matematyczną teorię Zbiorów Rozmytych. Przynależność poszczególnych definicji do Zbioru Praw Obowiązujących określona jest w przedziale <0;1). Ale, żeby było zabawniej, to się waha w tym przedziale zależnie od: 1)kompetencji władzy dzisiaj, 2)jej nastawienia do przedsiębiorców w czasie od dzisiaj do 5 lat kalendarzowych od daty otrzymania subwencji, 3)lokalnych układów biznesowo-urzędniczych (patrz kultury bardziej wschodnie lub prowincjonalne).

A praktycznie sugeruję:

1) kopiować rządowe strony www i strony PFR, ARP, oraz komunikaty banków pośredniczących w składaniu wniosków – w datach składania wniosku, archiwizować je razem z wnioskiem i decyzją w okresie 5 lat kalendarzowych od daty otrzymania subwencji,

2) podkreślić w nich z jakich definicji bardziej obowiązujących w dacie składania wniosku się korzystało, i w razie kontroli walczyć o swoje „do upadłego”,

3) alternatywnie: wybrać definicje najbardziej korzystne z ryzykiem, że wniosek zostanie odrzucony (zawsze możemy składać kolejny), a jeśli nie – to w przypadku późniejszej kontroli „rżnąć głupa”. 

Podobnie jak WY, borykający się

mj

PS. Powyższe nie jest poradą prawną, ale poradą terapeutyczną i jako taką do stosowania by sobie ulżyć.