Siła wyższa – jej wpływ na możliwość rozwiązania umów gospodarczych w kontekście stanu epidemii wywołanej przez SARS-CoV2

Zespół prawny

A.M. Jesiołowscy-Finanse sp. z o.o.

  1. Wprowadzenie

      Po wprowadzeniu w Polsce stanu zagrożenia epidemicznego (14 marca 2020 r.), a następnie – stanu epidemii (20 marca 2020 r.), a także związanej z tą sytuacją dynamicznej promulgacji kolejnych aktów prawnych ustanawiających szereg nowych ograniczeń, wielu przedsiębiorców ma problemy
z prowadzeniem działalności gospodarczej. Dotyczy to w mniejszym lub większym stopniu większości branż, w szczególności turystyki, gastronomii czy budownictwa. Ograniczenia bowiem często powodują faktyczne zawieszenie prowadzonej działalności, bądź jej zredukowanie do opłacalnego zakresu świadczonych usług. W związku ze zmniejszonymi przychodami, a nawet ich brakiem, powstaje problem umów jakie łączą takich przedsiębiorców z innymi partnerami biznesowymi – czy i w jaki sposób można doprowadzić do ich rozwiązania, czy wystarczającą przesłanką ku temu jest fakt wystąpienia stanu epidemii i związane z nim obostrzenia prawne, a także kiedy będzie to zgodne
z prawem.

  1. Pojęcie siły wyższej

      Przepisy Kodeksu cywilnego pozwalają na swobodę w kształtowaniu stosunków prawnych między stronami – zgodnie z art. 3531  k.c. „Strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego.”. Istnienie zasady swobody umów implikuje inną zasadę, istniejącą jeszcze w prawie rzymskim i wyrażającą się w paremii łacińskiej pacta sunt servanda (umów należy dotrzymywać). Zasady te mają relewantne znaczenie w stosunkach gospodarczych, bowiem odpowiednie skonstruowanie treści umowy pomiędzy profesjonalnymi podmiotami będzie rodziło doniosłe konsekwencje w przypadku sporów z niej wynikających.

      W sytuacji niemożności spełnienia świadczeń na rzecz drugiej strony umowy można powołać się na wystąpienie siły wyższej (vis maior). Określa ona maksymalną granicę działania zasady ryzyka – jej wystąpienie powoduje, że odpowiedzialność na podstawie ryzyka ulega wyłączeniu (nie ulega jednak wyłączeniu zasada winy, zatem przy zawinionym niewypełnieniu postanowień umowy nawet wystąpienie siły wyższej nie uwolni dłużnika od odpowiedzialności odszkodowawczej). Termin siły wyższej nie został zdefiniowany w Kodeksie cywilnym, jego determinanty ukształtowało orzecznictwo sądowe oraz doktryna prawnicza. Zgodnie ze stosowaną przez sądy powszechne judykaturą Sądu Najwyższego, siła wyższa to zdarzenie:

  1. zewnętrzne – mające swoje źródło poza urządzeniem, z którego funkcjonowaniem związana jest odpowiedzialność odszkodowawcza;
  2. niemożliwe do przewidzenia – nie chodzi jednak o absolutną niemożliwość przewidywania jakiegoś zdarzenia, a o nikły stopień prawdopodobieństwa jego pojawienia się w określonej sytuacji (bardziej trafnym byłoby więc określenie „nieoczekiwane” lub „nadzwyczajne”);
  3. niemożliwe do zapobieżenia – jednak nie tyle samemu zjawisku, ile szkodliwym jego następstwom i przy zastosowaniu współcześnie dostępnej techniki (vide: Z. Radwański, A. Olejniczak, Zobowiązania – część ogólna, Warszawa 2014, str. 86).

      Odnosząc zatem teorię do praktyki, można uznać, iż wystąpienie w Polsce stanu zagrożenia epidemicznego, a następnie stanu epidemii, jest siłą wyższą w rozumieniu polskiego prawa cywilnego. Źródło jego wystąpienia leży bowiem poza danym przedsiębiorstwemwynika z działania władzy publicznej podejmującej kroki w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa funkcjonowania państwa i ochrony życia i zdrowia jego obywateli. Co więcej, można uznać, że wystąpienie takiego stanu było praktycznie niemożliwe do przewidzenia ex ante, epidemia koronawirusa pojawiła się w Polsce (jak i na całym świecie) nieoczekiwanie, i nawet aktualnie sytuacja jest bardzo dynamiczna i niemożliwa do przewidzenia. Wreszcie, należy stwierdzić, że z perspektywy przeciętnego przedsiębiorcy, zjawisko polegające na utracie lub ograniczeniu przychodów było w praktyce niemożliwe do zapobieżenia, gdyż zwykły obywatel, także przedsiębiorca, ma iluzoryczny wpływ na proces tworzenia prawa, co nie zwalnia go jednakowoż z obowiązku stosowania się do wydanych przez władzę publiczną przepisów.

      Jednakże tu pojawia się zasadnicze pytanie – czy istnieje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wystąpieniem siły wyższej a obiektywną niemożnością wykonania umowy (spełnienia świadczenia) przez przedsiębiorcę. Innymi słowy, strona, która nie wykona swojego zobowiązania umownego (np. nie zapłaci comiesięcznego wynagrodzenia swojemu kontrahentowi bądź nie wykona określonych planem robót budowlanych czy innych usług), powołując się przy tym na istnienie siły wyższej, musi wykazać, że jej wystąpienie (np. wprowadzenie określonych regulacji prawnych), miało bezpośredni wpływ na jego sytuację (ekonomiczną, prawną, kadrową itp.), co skutkuje obiektywnym brakiem możliwości spełnienia świadczenia. Również po stronie tego, kto powołuje się na siłę wyższą, spoczywa obowiązek odpowiedniego udokumentowania powyższego stanu, zatem przedsiębiorca powinien w takiej sytuacji niezwłocznie przedstawić swojemu kontrahentowi dowody na fakt niemożności wywiązania się z umowy.

  1. Po pierwsze – analiza treści umowy

      Wspomniana na początku zasada swobody umów będzie miała jednak pierwszorzędne znaczenie, gdyż to od treści umowy w dużej mierze będzie zależało to, czy przedsiębiorca będzie ją mógł rozwiązać na podstawie samych postanowień umownych, czy też konieczne okaże się korzystanie
z instytucji zawartych w Kodeksie cywilnym
. Jeśli bowiem umowa przewiduje zwolnienie strony od odpowiedzialności za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy spowodowane siłą wyższą, wystarczające będzie powołanie się na treść samej umowy. Jednakże trzeba przy tym wyraźnie podkreślić, że umowa może zawierać in concreto własną definicję pojęcia siły wyższej, zaliczając do niej wybrane okoliczności, wymienione enumeratywnie w treści danego postanowienia umownego
i tworzące swoisty katalog zamknięty (numerus clausus). Jeśli w takim zawężonym katalogu nie będzie zawartej przesłanki odnoszącej się pośrednio bądź bezpośrednio (literalnie) do stanu epidemii lub np. utraty płynności wskutek ograniczeń prawnych związanych z jej wystąpieniem, wówczas przedsiębiorca nie będzie mógł powołać się na treść umowy, a ewentualnej ochrony trzeba będzie szukać bezpośrednio w przepisach Kodeksu cywilnego.

  1. Po drugie – Kodeks cywilny

      Na gruncie prawa powszechnie obowiązującego istnieje kilka mechanizmów mogących skutecznie chronić przedsiębiorcę przed skutkami niewykonania zobowiązania umownego. Oczywiście tak, jak
w przypadku wszystkich kontraktów, powinno się w pierwszej kolejności dążyć do polubownego ułożenia lub zmiany stosunków, zatem rekomendowanym rozwiązaniem powinna być początkowo próba zawarcia porozumienia stron (np. o rozwiązaniu lub czasowym zawieszeniu zawartej umowy). Jak jednak wskazuje praktyka, już na tym etapie może dochodzić do sporu pomiędzy przedsiębiorcami, dlatego też w większości przypadków konieczne może okazać się skorzystanie z instytucji Kodeksu cywilnego.

      Zgodnie z  art. 471 k.c., odnoszącej się do odpowiedzialności ex contractu (z umowy), „Dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi.”. Z kolei zgodnie z art. 495 § 1 k.c. „Jeżeli jedno ze świadczeń wzajemnych stało się niemożliwe wskutek okoliczności, za które żadna ze stron odpowiedzialności nie ponosi, strona, która miała to świadczenie spełnić, nie może żądać świadczenia wzajemnego, a w wypadku, gdy je już otrzymała, obowiązana jest do zwrotu według przepisów
o bezpodstawnym wzbogaceniu.”. Oznacza to, iż w przypadku wykazania przez danego przedsiębiorcę następczej niemożności wykonania świadczenia, za którą nie ponosi on odpowiedzialności, kontrahent nie może domagać się od niego wykonania umowy, a także nałożyć na niego odsetek za opóźnienie czy kar umownych – co pośrednio nawiązuje do zasady impossibilium nulla obligatio est (nikt nie jest zobowiązany do rzeczy niemożliwych), wyrażona w art. 387 k.c.

      Co więcej, kontrahent, który został poinformowany o niezawinionej niemożności wykonania umowy przez przedsiębiorcę, może – zgodnie z art. 4921 k.c. – odstąpić od umowy bez wyznaczania dodatkowego terminu. Stosownie do treści powyższego przepisu, „Jeżeli strona obowiązana do spełnienia świadczenia oświadczy, że świadczenia tego nie spełni, druga strona może odstąpić od umowy bez wyznaczenia terminu dodatkowego, także przed nadejściem oznaczonego terminu spełnienia świadczenia.”. W sytuacji odstąpienia od umowy, strona rozwiązująca umowę (kontrahent) obowiązana jest zwrócić drugiej stronie (przedsiębiorcy) wszystko, co otrzymała od niej na mocy umowy, a druga strona obowiązana jest to przyjąć (art. 494 § 1 k.c.). Nie będzie jednak uprawniona do żądania na zasadach ogólnych naprawienia szkody wynikłej z niewykonania zobowiązania, bowiem za to niewykonanie żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności.

      Wreszcie należy wspomnieć, że uwzględniając treść art. 475 § 1 k.c. zobowiązanie przedsiębiorcy względem kontrahenta może wygasnąć ex lege (z mocy samego prawa), tj. bez konieczności odstępowania przez niego od umowy. Zgodnie z brzmieniem tego przepisu, „Jeżeli świadczenie stało się niemożliwe skutkiem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi, zobowiązanie wygasa.”.

  • Ostatnia możliwość – droga sądowa (klauzula rebus sic stantibus)

      Jeśli na gruncie powyższych możliwości, strony umowy nadal nie mogą dojść do porozumienia
w zakresie rozwiązania umowy, bądź zmiany jej treści, pozostaje jeszcze możliwość powierzenia sprawy sądowi na gruncie klauzuli rebus sic stantibus (skoro sprawy przybrały taki obrót), której zakres stosowania określa art. 3571 § 1 k.c. Zgodnie z treścią tego przepisu, „Jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Rozwiązując umowę sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron, kierując się zasadami określonymi w zdaniu poprzedzającym.”. O zastosowanie tej instytucji może wystąpić do sądu każda ze stron, wytaczając w tym celu powództwo o zmianę zobowiązania lub o jego rozwiązanie. Jednak to właśnie strona domagająca się interwencji sądu ponosi ciężar dowodowy istnienia przesłanek niezbędnych do możności skorzystania przez sąd z tej instytucji. Co istotne, norma art. 3571 § 1 k.c. ma charakter dyspozytywny – a więc strony mogą wyłączyć jej stosowanie odpowiednim postanowieniem umownym. Dlatego też zanim dany przedsiębiorca sięgnie po rozwiązania zawarte
w Kodeksie cywilnym, powinien uprzednio przeanalizować treść zawartej umowy.

  • Podsumowanie

            Wystąpienie stanu zagrożenia epidemicznego czy epidemii będzie co do zasady stanowiło siłę wyższą zgodnie z przepisami polskiego prawa. Jednakże w konkretnej sytuacji to przedsiębiorca będzie musiał udowodnić związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wystąpieniem tej siły wyższej a niemożnością wykonania przez niego zobowiązań wynikających z umowy. To także treść umowy będzie miała decydujące znaczenie, jak w danym przypadku się zachować, ustawa będzie miała zastosowanie w dalszej kolejności. Jeśli jednak w danym przypadku zaistnieje konieczność odwołania się do przepisów ustawy, przedsiębiorca ma możliwość uchylenia się od zapłaty odszkodowania, odsetek czy kar umownych. Powinien jednak niezwłocznie poinformować swojego kontrahenta o zaistniałej sytuacji i o możliwości odstąpienia przez niego od umowy, a w sytuacji, gdy świadczenie stało się trwale niemożliwe do wykonania – złożyć oświadczenie o wygaśnięciu zobowiązania. W sytuacji dalszego sporu, przedsiębiorcy mają możliwość skorzystania z drogi sądowej i zmiany treści umowy bądź jej rozwiązania w drodze orzeczenia organu sądowego, po wyważeniu interesu obu stron. Ta ostatnia droga, z racji na kosztowność i czasochłonność, powinna być stosowana jako środek ostateczny (ultima ratio).

            Analizując obecną sytuację prawno-ekonomiczną, można wyrazić obawy, w jakim kierunku pójdą spory w powyższym przedmiocie (które są raczej nieuniknione). Powoływanie się na siłę wyższą jest związane bezpośrednio z wydawaniem aktów normatywnych przez władzę publiczną, które rzutują na sytuację przedsiębiorstw w Polsce. Biorąc pod uwagę głosy ogromnej części prawników w Polsce dotyczące wątpliwości konstytucyjnych przy wydawaniu tych aktów, należy rozważyć, czy w przyszłości (raczej dalszej niż bliższej) nie będziemy mieli fali pozwów przedsiębiorców o odszkodowanie, skierowanych przeciwko Skarbowi Państwa na podstawie art. 4171 § 1 k.c. Zgodnie z tym przepisem, „Jeżeli szkoda została wyrządzona przez wydanie aktu normatywnego, jej naprawienia można żądać po stwierdzeniu we właściwym postępowaniu niezgodności tego aktu z Konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub ustawą.”. W obecnej rzeczywistości politycznej te rozważania są jednak czysto abstrakcyjne, natomiast czas pokaże, czy w przyszłości nie okażą się rzeczywistością.