Dług publiczny Polski a budżet, deficyt i rezerwy

Dług sektora publicznego według definicji unijnej, czyli najpełniejszy obraz finansów naszego kraju, w którym bierze się pod uwagę i różne fundusze, i budżet centralny, i zadłużenie samorządów, ZUS, oraz odsetki ma wynieść w 2021 r. 64,7 proc. PKB,  na koniec 2020 r.  wynosił on 62,2 proc. Nominalnie oznacza to, że w tym roku osiągniemy najwyższy dług publiczny w historii, wynoszący nawet 1,5 biliona złotych. W stosunku do rocznych dochodów budżetu państwa bliskich 400 mld zł – to dług przekracza blisko czterokrotnie (x3,75) roczne przychody budżetu państwa.

Z kolei deficyt budżetowy planowany na rok 2021 to 82,3 mld zl.Ta kwota jest już ujęta w owym 1,5 bilionie złotych długu.

Przypomnijmy, że na koniec 2019 r.  dług publiczny wyniósł 46 proc., co oznacza, że w ciągu dwóch lat zwiększył się on o rekordowe 18,7 pkt. proc. Dług wynoszący 64,7 proc. względem PKB oddala nas od prymusów takich jak Estonia, czy Czechy. Kraje te w 2019 r. mogły pochwalić się zadłużeniem w wysokości odpowiednio 8 i 30 proc. Spodziewany przyszłoroczny dług Polski z kolei jest bliżej poziomu węgierskiego (w 2019 r. dług wyniósł tam 66,3 proc.),  należy jednak zaznaczyć, że wciąż jest to znacznie mniej niż wynosi średnia unijna: 79,3 proc..

Cieniem optymizmu napawa fakt, że oprócz długu publicznego wzrasta również nominalna wartość rezerw państwowych. Według Danych NBP na koniec zeszłego roku  wartość rezerw (w tym złota) wyniosła około 580 mld. zł – czyli ponad ⅓ wartości planowanego na ten rok zadłużenia.

Dla przypomnienia, w Konstytucji z 1997 r. przewidziano trzy progi ostrożnościowe od 50 proc. PKB (który zawiesił rząd Donalda Tuska, wprowadzając regułę wydatkową, zawieszoną z kolei obecnie przez rząd Mateusza Morawieckiego), 55 proc. i 60 proc. Po przekroczeniu środkowego progu rząd ma obowiązek wstrzymać się ze wzrostem wynagrodzeń urzędników, waloryzować emerytury do wysokości inflacji, zamrozić niektóre budżety i zakazać udzielania nowych poręczeń. Gdyby sytuacja budżetowa pogarszała się jeszcze bardziej i dług publiczny osiągnąłby 60 proc. PKB, rząd musiałby tak ściąć wydatki, by przyjąć budżet bez jakiegokolwiek deficytu.

Dlatego też, koszty gospodarcze pandemii są rozłożone między niewliczane do długu (progów konstytucyjnych): Bank Gospodarstwa Krajowego (112 mld zł w funduszu COVID-19 po najnowszych zmianach) i Polski Fundusz Rozwoju (100 mld zł z tarczy finansowej), a  koszty wliczane z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (elementy tarczy antykryzysowej, jak np. postojowe) oraz budżetu centralnego.

źródło: nbp.pl, businessinsider.com.pl